Mam na imię
Barbara Babiuch.

Jak to się zaczęło?

Zbieranie wspomnień było w moim życiu odkąd pamiętam. Zawsze bałam się, że coś cennego umknie mojej pamięci, że zapomnę o ważnych wydarzeniach, wrażeniach, uczuciach. Dlatego pisałam pamiętnik, na początku dość infantylny, ale myślę, że spokojnie mogę to nazwać początkiem mojej twórczości. Oprócz tego zbierałam różnego rodzaju inne pamiątki, takie jak pewnie każdy z nas zbiera (tak my się wydaje) pod postacią przedmiotów, które miały mi o czymś przypominać, które chowałam do pudełek po butach.

Robiłam też dużo zdjęć, które chowałam do najzwyklejszych albumów, albo
w ogóle nie chowałam, bo nie robiłam odbitek. Potem większość tych zdjęć wrzucana była na płyty CD lub gdzieś w czeluście komputera pozostawiona na wieczne zapomnienie.

Czemu scrapbooking?

Jak zwykle w życiu bywa, i tutaj o takim wyborze zadecydował przypadek. Albo może powinnam powiedzieć: samo jakoś tak wyszło. I najczęściej też tak bywa, że motywatorem jest to, żeby zrobić coś dla kogoś innego, a nie dla siebie. Podobnie było też tutaj. Stwierdziłam, że mam tyle fajnych zdjęć moich dzieci, że chcę te wspomnienia jakoś uwiecznić.

Kupiłam album do wyklejania i zaczęłam sobie „guglować” już nie pamiętam co, ale obrazy albumów, które znajdywałam wprawiły mnie w zachwyt
i zainspirowały mnie do robienia kolejnych zakupów papierniczych
i stworzenia mojego pierwszego albumu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam,
że to się nazywa scrapbooking, ale wiedziałam, że chcę to robić.

 

Mój pierwszy album pokazuję tutaj:

Co było dalej?

Jest takie powiedzenie: co się raz zobaczy, tego się już nie da od-zobaczyć.

Więc jak już poczułam zew, tak już wszystko działo się samo. Wiedziałam, że to jest coś, co czuję i po prostu to robiłam.

Szukałam w internecie inspiracji, czytałam blogi, oglądałam filmiki instruktażowe (tutoriale) i uczyłam się różnych metod tworzenia. Śledziłam ludzi w social mediach 
i szybko odkryłam, że jest mnóstwo ludzi, którzy tak samo jak ja mają fioła na punkcie papieru. Podobnie też jak ci ludzie, założyłam swój kanał na YouTube, po to aby pokazywać swoje dzieła.

Do jakich wniosków doszłam?

Po wielu próbach dorównania najlepszym i udowodniania sobie, że jestem dobra w scrapowaniu, zatrzymałam się na chwilę i stwierdziłam, że przecież nie o to w tym chodzi, że ja jednak pójdę inną drogą niż główny nurt (albo jak to ja nazywam – wyścig szczurów).

Tworzenie stało się dla mnie językiem mojej świadomości i podświadomości. Dzisiaj pozwalam działać mojej intuicji i tworzę to, co do mnie woła, wyrażając to, co wypływa z mojej głębi. Poczułam w tym wolność i ogromną radość.
Wolność i radość, które każdy z nas może poczuć, bo każdy z nas jest kreatywny, tylko nie każdy o tym wie.

Esencja tego, co czuję, gdy tworzę i czym jest dla mnie kreatywność, najlepiej jest ujęta w tym filmie: